wtorek, 2 października 2012

40. The last day of summer

A w zasadzie The first day of school:) Z dniem dzisiejszym rozpoczęłam siódmy semestr studiów, który zakończy ekhm!, obrona pracy inżynierskiej. Ale dziś jeszcze o tym the last...

Otóż w ostatnim tygodniu naszych wakacji udaliśmy się z Matim do Chorwacji szukać wiatru w polu, oj przepraszam, w morzu! Luby jako zapalony żeglarz, namówił mnie, szczura lądowego na rejs. Może i wakacyjno - relaksacyjny, ale nie byle jaki bo morski. Ową nie bylejakość możemy wyrazić w wysokości fali i mocy bujania:)

Nie powiem - podobało mi się! Chyba najbardziej otuchy dodał mi fakt iż po drugim dniu objawy mojej choroby morskiej są znikome, a paniczny strach przed wypadnięciem na przechyłach i utonięciem (haha:D) może nie zniknął do końca ale i tak było fajnie! Miłe życie jest na wodzie:)

Swoją drogą Chorwacja we wrześniu to świetna sprawa - turystyczne miejscowości opustoszałe, temperatura w środku dnia w końcu znośna, a wieczory lekko chłodne. Zdecydowanie jest to dobry czas na zwiedzanie.

No i we wrześniu dojrzewają już figi, mandarynki, limonki, granaty... mniam!


 Nasza łódka

 Rajska zatoczka i opuszczone już we wrześniu domki

 A na koniec dowód na to że szydełkować da się wszędzie:)


Na osłodę w oczekiwaniu na candy aż się w końcu wezmę do dzieła, takie małe wyszywane haftem koralikowym próby. Koralik masy perłowej powlekanej toho 11o i eko-skórka na filcu.



1 komentarz: