czwartek, 28 marca 2013

60. Swarovski Rivoli - Sunny i Stokrotka

Kryształy te są wdzięcznym obiektem dla koralikujących. Okrąglutkie bez dziurek, stosunkowo płaskie - dają się pięknie opleść maleńkimi koralikami. Tutoriali w internecie i gazetach branżowych jest mnóstwo. Wiele z nich przeczytałam, obejrzałam. Nic nie jest jednak lepsze od pokombinowania samemu! Sugerując się niektórymi rozwiązaniami dot. liczby rzędów i koralików, wykonałam dwie nowe (w moim wykonaniu) wersje oplotu, obie na podstawie ściegu peyote: Sunny i Stokrotka. Nie są to może wyszukane formy, ale idealnie nadają się na eleganckie i niezbyt wielkie kolczyki.


Sunny powstało przy użyciu koralików toho 11o i 15o, Jest to udoskonalona wersja poprzednich Rivolek. Stokrotka natomiast, (choć w tej wersji powinna się raczej nazywać truskaweczka - ach ten kolor padparadscha!) nieco mniejsza i skromniejsza, przy użyciu toho treasure - jest to ich pierwsze zastosowanie w moich pracach. Cylindryczne koraliki pasują do siebie idealnie, mają dużą dziurkę, dzięki czemu nie miałam w końcu problemów ze wbijaniem igły po raz wtóry. Cud miód po prostu! W tej chwili pracuję na tych cylinderkach i w geometrycznych czy płaskich plecionkach nie ma w ogóle porównania z koralikami typu Round.





A tutaj porównanie bliźniaków w oplocie Simple z poprzedniego posta i Sunny:) Rivoli w kolorze olivine, te same koraliki (kolor Starlight), a efekt jakże odmienny.



Na koniec dziękuję bardzo Joasi za wyróżnienia blogowe... Już nie pierwszy raz wraca ono do mnie także tym razem nie puszczę go dalej, ale dziękuję za pamięć:)

czwartek, 14 marca 2013

59. C'est la vie...

I znowu minął prawie miesiąc! Jak to jest powiedzcie, myślicie sobie, tyle zrobię, tyle rzeczy będę miała do pokazania...  Nie powiem żebym jakoś okrutnie się narobiła względem robótek. Dokończyłam serwetkę do wielkanocnego koszyczka, robioną na życzenie pewnej Pani (zostało tylko krochmalenie), wzięłam udział w wymiance na facebookowym forum biżuteriotwórczyń, zaczęłam nowy projekt naszyjnika ze sznurów szydełkowych... No i uplotłam takie oto kolczyki:





Co prawda zakupionych w styczniu krzyształów Swarowskiego mam więcej.. Ale kiedy się tym zająć?? Koralików w pudełku przybywa w zastraszającym tempie a rąk do pracy nie ma:) Dzisiaj był za to kolos z Grawimetrii i Geodezji Fizycznej...

No a rzeczona wymianka wyglądała następująco:






Ku mojej uciesze, moja wylosowanka okazała wiele entuzjazmu więc chyba naszyjnik się spodobał:) Jest to ukośnik na 18k w rzędzie, długości... już nie pamiętam:P Nowym doświadczeniem było wyplecenie i montaż koralikowych końcówek. Są one wykonane peyotem, w taki sam sposób jak robi się kulki:) jest to po prostu nieco przedłużona połówka kulki. Motyw - wzór własny. To tego gada wyplatałam na wyciągu w poprzednim poście!

A takie piękności czekały na mnie na poczcie, autorką tych szklanych cudeniek jest Monika:


Chyba nie muszę mówić jak bardzo uwielbiam moje nowe korale?:))